Każdy z nas ma takie miejsca, które powodują, że ich wszechświat się uspokaja. Jeśli jeszcze takiego nie znaleźliście – poszukajcie takiej cudownej odskoczni od codziennych obowiązków. Moim miejsce do życia i pracy jest Gdynia, tu żyję w szalonym tempie. Łączę pracę managera z byciem mamą, żoną oraz z intensywnym życiem towarzyskim. Mam wrażenie, że wciąż gdzieś biegnę. A jak nie pracuję to próbuję uporządkowywać mój dom, a ostatnio nawet ogród. Mam ostatnio na tym punkcie szczególne zacięcie. Inspirują mnie bardzo wszystkie książki, blogi o segregowaniu i porządkowaniu.
Jednak kiedy już naprawdę chcę się wyciszyć jadę z moją rodziną do domu na Kaszubach nad jeziorem Połęczyńskim. Działkę nad tym jeziorem kupili moi rodzice ponad 30 lat temu i skromnym sumptem wybudowali tam dom. Wiele lat nie doceniałam tego miejsca. Dziś ciągnę tam moją rodzinę systematycznie. Najlepiej jednak wypoczywam, kiedy pojadę tam sama z moją mamą. Nie ma szumu zgiełku i jazgotu moich chłopaków. Chodzę na spacery wśród łąk i pól i obecność w tych samych miejscach daje mi dużo spokoju. Tam nie biegam i nic nie robię. Zwyczajnie się lenię, choć ostatnio moja mama coraz częściej przygotowanie obiadu pozostawia mnie, aby samej móc grzebać ze szczególnym upodobaniem w ogrodzie. Miejsce jest nadzwyczaj urokliwe i jako atut dodam, że wybudowano tam z funduszy UE plażę z pomostem. Latem chodzę tam z moim synem, który w szalonym biegu wskakuje do jeziora z pomostu i naciąga mnie abym pozwoliła mu płynąć na środek jeziora.
Cieszę się na zbliżające się lato. Kiedy nie wyjeżdżamy na swoje wojaże mam zawsze dokąd uciec w poszukiwaniu spokoju i balsamowania swojej duszy.