Tym razem postanowiliśmy wyjechać gdzieś poza nasze unijne klimaty. Nie zważając na różne wrażenia osób, które były w Tunezji wybraliśmy się do Susse. Po przybyciu na miejsce stwierdziliśmy, że nie ma tu szczególnej dbałości o porządek i wygląd miast. Cała miejscowość wyglądała nie jednolicie. A gwiazdki na hotelach nie odpowiadały rzeczywistej jakości.
Nasz hotel z zewnątrz robił dobre wrażenie jednak jakość obsługi i czystość obiektu mimo bardzo dużej ilości pracowników pozostawiała dużo do życzenia. I szczerze nie dałabym obiektowi więcej niż 3 gwiazdki, a za czystość 2.
Co do naszego hotelu to pokój był skromy i czysty. Zaskoczyło nas, że na basenie podawano tylko piwo i napoje w papierowych kubkach, ilość przekąsek była symboliczna. W barze w lobby również trzeba było się upominać o szkło, a czystość szklanek budziła czasem wątpliwość. Zawartość alkoholu w alkoholu…była bliska zeru i żałowaliśmy, że nie zrobiliśmy zakupów w strefie wolnocłowej. Dodatkowo po wylądowaniu okazało się, że zniszczono nam nową walizkę i było dużo czekania aż znajdzie się ktoś z kim można spisać protokół.
Poza tymi drobnymi niedogodnościami spędziliśmy bardzo przyjemnie ten wyjazd. Codziennie robiąc tysiące kroków na promenadzie w Ssuse. Zwiedziliśmy Tunis i jego bazar, Sidi Bau Said, Kartaginę. Mój syn był zachwycony bazarami z różnościami.